niedziela, 16 listopada 2014

ogródek

ze wszystkich świętych
uświęconych chwil
została jedna
poumierały mi w doniczce
te co od Ciebie dostałam
opadają z listków
a mnie nic już nie dziwi
kwitnie na różowo jedna
pośród zgniłych odmętów
ratuje sie
podlewam ją codziennie
obserwując co zrobi i jak sie zachowa
sama ta jedna
niemożliwa
całuje Cie przez cztery godziny
gdy śpisz o niczym nie wiedząc
tak zwyczajnie
dla sprawdzenia
ale nic się nie dzieje

zawody

zduszone dźwięki
w rytmie drogi
notatki kochanków
z przesiadką do smutku
w tłumach radości
przykrywam się czasem
nasluchując bajek i czekając na
deszcz
na stacji na Ciebie
na pociąg z pożądaniem
na wszystko co nazywamy
przeznaczeniem
albo wyborem szczesliwego
człowieka
w obfitości emocji eliminuje strach i
sztuczne potrzeby
i na końcu
z grudkami gliny na swetrze
zostaje sama
i nikt nie potrzyma
więc płyń lub toń